Przeznaczenie

      Zdarza nam się często mówić “do trzech razy sztuka” i to popularne powiedzenie  w wielu przypadkach sprawdza się i okazuje się być całkiem prawdziwe. Czasem jednak jest tak, że nieważne ile podejmujemy prób to i tak kończy się tak samo. Jedni twierdzą, że to przeznaczenie, Inni, że zwykły przypadek.  Tak, czy siak jeśli istnieje coś takiego jak przeznaczenie to w kontekście przeznaczenia mogę mówić o swoim starcie (a w zasadzie o jego braku) w biegu PGE – On the Run. To cykliczna, organizowana co miesiąc bardzo ciekawa i oryginalna impreza. Piękna sceneria Łazienek Królewskich, nocny klimat i wspaniałe iluminacje świetlne, dodatkowo w tej edycji pojawiła się muzyka Chopina, którego rocznicę urodzin obchodzimy właśnie w marcu. Nic więc dziwnego, że chciałem w tym biegu wystartować już w styczniu w pierwszej edycji. Niestety duże zainteresowanie biegiem sprawiło, że spóźniłem się z zapisami kilka dni. Również w lutym okazało się, że aby z sukcesem wystartować w tym biegu trzeba nie tylko szybko biegać, ale i równie szybko załatwiać formalności. Po 44 minutach od momentu rozpoczęcia zapisy zostały zakończone, tym razem spóźniłem się 8 minut. W dodatkowych konkursach na dodatkowe pakiety startowe także zabrakło szczęścia. W marcu byłem już bardziej czujny i w końcu sukces, udało się. Z radością i przekonaniem, że w końcu wystartuję w tym biegu i poczuję, jego wyjątkową atmosferę czekałem na dzień startu. Niestety kilka przed biegiem kłopoty zdrowotne po raz kolejny pokrzyżowały mi plany. Choroba kompletnie mnie rozłożyła. Do “świata żywych” wróciłem dwa dni przed biegiem, ale i tak biorąc pod uwagę ból głowy, fatalne samopoczucie, totalne osłabienie, byłem przekonany, że chyba nie dam rady nawet pojechać odebrać pakiet. Następnego dnia ostatecznie go odebrałem, a serce rosło bo czułem, że siły wracają i czuję się coraz lepiej. Czasu niestety było już bardzo mało. W dniu biegu biłem się z myślami. Serce podpowiadało “dasz radę, już jest całkiem nieźle, a to przecież tylko 5km”, z drugiej strony rozum szeptał “weź Ty się lepiej zastanów”. Ostatecznie podjąłem decyzję. Pierwszy raz w życiu nie wystartowałem w biegu, w którym byłem już zapisany i miałem opłacony start, a było ich już w moi życiu ponad 30 i były takie w których biegałem i z chorobą i z kontuzją. Punktualnie o 21, gdy zawodnicy odliczali ostatnie sekundy przed startem myślami byłem w Łazienkach. Czułem, żal i wyrzuty sumienia. To było trochę jak pójście na wagary. W głowie zaczynała dominować myśl, że to była jednak zła decyzja i trzeba było jechać na bieg. Dopiero następnego ranka, gdy wstałem i okazało się, że wcale nie czuję się  tak dobrze, jak mi się to wydawało jeszcze poprzedniego wieczoru utwierdziło mnie to w przekonaniu, że w tym przypadku warto było posłuchać rozsądku, a start w w On the Run przełożyć na … No właśnie na kiedy, bo kwietniu pewnie też tam nie pobiegnę, bo w połowie miesiąca kiedy organizowany jest ten bieg czeka mnie już zupełnie inne wyzwanie i jeden z najważniejszych dla mnie biegów tego roku czyli OMV Vienna Halfmarathon. Może to faktycznie przeznaczenie i nie dane jest mi wystartować w tym biegu? Hmm..

img242 2015.03.12 Warszawa (POL) 5km: PGE ON THE RUN (MARCH EDITION) – DNF

Oceń ten wpis

Ile gwiazdek przyznajesz?

Średnia ocena 0 / 5. Ilość głosów: 0

Brak głosów! Bądź pierwszym oceniającym.

2 komentarze do “Przeznaczenie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *