Wszystko jedno

      Od czwartku chyba nic nie zaprząta mojej głowy bardziej, niż Ukraina. Z ogromnym żalem, rozczarowaniem i niedowierzaniem oglądam relacje z Kijowa, wielu innych ukraińskich miast i czuję się jakbym oglądał historyczne filmy sprzed lat z tą różnicą, że tym razem to się dzieje ‘live” – tuż obok nas i teraz. Gdzieś w tym całym mętliku emocji, myśli i dramatycznych wydarzeń miałem dziś jeszcze jedną drobną rzecz do załatwienia. Ostatnie dwa miesiące poświeciłem do przygotowania się do Półmaratonu Wiązowskiego, na którym chciałem się zmierzyć z wynikiem sprzed dwóch lat, który zrobiłem na ostatnim biegu przed wybuchem pandemii i pobiec swój najszybszy półmaraton w życiu. Podporządkowałem temu wiele spraw, trenowałem chyba najciężej odkąd zacząłem w ogóle biegać, kosztowało mnie to wiele godzin wysiłku, potu, czasem bólu, trenowałem w mrozie, śniegu, deszczu, wietrze, po to, aby dziś zrobić w końcu to w czym przeszkodziła mi pandemia 2 lata temu. Ten dzień miał być w końcu moim prywatnym sportowym świętem, miałem się cieszyć i mieć ogromną satysfakcję.

      Do Wiązownej wybrałem się z kolegami Jackiem, Łukaszem i Czarkiem z jasno postawionym celem. Wiem jak mocno na to pracowałem i czułem, że stać mnie na to, by swój plan zrealizować.  Pomóc w tym miała pogoda, choć gdyby bieg odbywał się tydzień wcześniej cały wysiłek poszedłby na marne. Trudno byłoby bowiem o dobry wynik, na ośnieżonej i bardzo oblodzonej trasie. W dniu biegu  było jednak chłodno, ale nie mroźno, ale po lodzie i śniegu także pozostało już jedynie wspomnienie. Starałem się biec w tempie około 4:40 na kilometr. Wiedziałem, że takie tempo zagwarantuje mi sukces. Od połowy dystansu biegłem razem z nowopoznanym kolegą. On miał cel złamać 1:40, moje ambicje były troiche mniejsze i skupiały się na 1:41:49. Staraliśmy się wspierać i motywować nawzajem. Dzięki temu łatwiej było znieść trudy tego biegu. Mniej więcej koło 17 kilometra, gdy nadal utrzymywałem się u boku kolegi pojawiła się iskierka nadziei nawet na złamanie 1:40, także i u mnie. Od tego momentu było już bowiem delikatnie z górki do samej mety, a tempo biegu było cały czas w miarę równe. Mniej więcej pół kilometra do mety postanowiłem o to powalczyć, towarzysz mojego biegu nie miał już na to siły i postanowił odpuścić. Ostatecznie zabrakło mi 24 sekund, kolega przybiegł kilkanaście  sekund za mną, ale życiówka została poprawiona. Udało się zrealizowac podstawowy cel, zrobiłem to i niewątpliwie cieszy, ale szczerze mówiąc generalnie w obliczu tego, co się dzieje tuż obok nas, u naszego sąsiada, jest mi po prostu tak bardzo… wszystko jedno. Chwała Ukrainie!

 2022.02.27 Wiązowna: 42 PÓŁMARATON WIĄZOWSKI – 1:40:24


Więcej zdjęć z biegu:

Zdjęcia:  Fotomaraton


Oceń ten wpis

Ile gwiazdek przyznajesz?

Średnia ocena 0 / 5. Ilość głosów: 0

Brak głosów! Bądź pierwszym oceniającym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *