U Pana Bogdana – Finał

      Przyszedł moment na ostateczne rozstrzygnięcia naszego zimowego biegania w zawodach Pana Bogdana. Choć generalnie w tegorocznej edycji szło mi dużo gorzej, niż poprzedniej byłem bardzo ciekaw swojego startu i wyniku w ostatnim etapie. Przez ostatnie trzy tygodnie trochę podkręciłem tempo i wziąłem się zdecydowanie mocniej za treningi chcąc się dobrze przygotować do marcowego półmaratonu. Zacząłem biegać w szybszym tempie, wplatając w to także elementy interwałowe. Miałem głęboką nadzieję, że choć do marcowego startu zostało jeszcze trzy tygodnie to jednak pewne efekty będzie widać już teraz. Planem było pobiec około dwóch minut szybciej niż ostatnio.

16683999_1139724026140618_3618401751506570310_n

      Pogoda w tej edycji nie była sprzymierzeńcem dobrych rezultatów. Poza pierwszym etapem wszystkie pozostałe odbywały się w zimowej mroźnej atmosferze i na mocno ośnieżonej trasie. Dziś było dokładnie tak samo. W tych trudnych warunkach zacząłem dość ostrożnie. Po kilku kilometrach postanowiłem przyspieszyć, udało się wyprzedzić kilka osób. Na podbiegach jak zwykle bywało ciężko, ale generalnie czułem się naprawdę dobrze. Nie tylko nie czułem żadnych kryzysów, ale wręcz odwrotnie, miałem wrażenie, że drzemią we mnie jeszcze pokłady energii. Biegłem dość szybko. Starałem sie nie tylko utrzymywać to tempo, ale momentami nawet przyspieszać by na mecie zameldować się z naprawdę dobrym czasem. Być może to mnie tym razem trochę zgubiło. Zbyt mocno skupiłem się na rezultacie, za mało na tym co dzieje się wokół mnie. W mocno zaśnieżonym lesie pomyliłem trasę. W punkcie gdzie oznaczony był ostatni kilometr zamiast skrecić w lewo zagapiłem się i po prostu pobiegłem prosto. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilkaset metrów dalej wybiegłem w grupę osób, które wcześniej zostawiłem daleko z tyłu. Nie było sensu się już wracać. Poniesione straty były na tyle duże, że postanowiłem kontynuować bieg. Wyprzedziłem jeszcze kilkanaście osób, ale motywacja już zdecydowanie spadła i pojawiło się rozluźnienie. Samą końcówkę pobiegłem już spokojniej. Tylko ostatnie kilkaset metrów mocno przyspieszyłem i w końcu po wszystkich tych perypetiach i po przebiegnięciu blisko 12 km osiągnąłem metę.

16684200_1139729736140047_1220821579980039380_n

      No cóż. Bywa i tak. Pozostaje mi się po prostu uśmiechnąć. Na szczęście nie walczyłem o żadne wyższe cele, bo byłoby troszkę szkoda. A tak? Pobiegłem po prostu prawie dwa kilometry dodatkowego treningu. Za gapiostwo się płaci, w tym wypadku za karę musiałem jeszcze raz pokonać ten długi, najbardziej wymagający podbieg, który naprawde potrafi dać się we znaki. Szukając pozytywów mogę powiedzieć, że mimo wszystko ten bieg daje mi wiele optymizmu i z nadzieją mogę patrzeć w najbliższe tygodnie przed półmaratonem. Do szczytu formy jeszcze daleko, ale widać ogromny progres. Porównując poszczególne czasy i tempo wydaje się, że ostatnie cięższe treningi procentują i że gdyby nie przygody na trasie udałoby się osiągnać założony na starcie cel z nawiązką.

2017.02.12 Siedlce (POL) 10km – BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI ETAP V FINAŁ – 1:03:50

16640657_1139746776138343_961377215734759420_n16684315_1139755459470808_8905140203464100613_nZdjęcia: Dariusz Sikorski

Oceń ten wpis

Ile gwiazdek przyznajesz?

Średnia ocena 0 / 5. Ilość głosów: 0

Brak głosów! Bądź pierwszym oceniającym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *