Biegi BGBB – Rewolucja

      Siedleckie Biegi Górskie Pana Bogdana Bali to jesienno-zimowy cykl, który już od lat odnajduje swoje miejsce w kalendarzu wielu tutejszych biegaczy. Biorąc pod uwagę, że rywalizuje się po leśnych górkach rezerwatu Gołobórz w zazwyczaj niskiej temperaturze i często wysokim śniegu jest to zawsze spore wyzwanie i świetny trening pozwalający przygotować się do wiosennych startów. Z drugiej strony to też wspaniała okazja by w jednym miejscu spotkać wielu przyjaciół. Biorąc pod uwagę formułę zawodów, która opiera się na tym, że na ostateczną klasyfikację składają się nie pojedyncze wyniki, ale cztery najlepsze rezultaty z pięciu zaplanowanych etapów, żeby osiągnąć sukces nie można być jedynie szybkim, ale także, a może przede wszystkim konsekwentnym i systematycznym.

     Moja przygoda z tymi zawodami zaczęła się od drugiej edycji w 2015 roku i od tamtej pory staram się już regularnie uczestniczyć. W roku 2020 z powodu pandemii oczywiście impreza się nie odbyła, ale wróciła rok później. W bieżącej edycji można powiedzieć, że doszło do małej rewolucji, gdyż zmieniła się formuła. Zmiany okazały sie na tyle istotne, że znalazło to odzwierciedlenie nawet w samej nazwie zawodów. Przede wszystkim nie decydują już poszczególne czasy, a punkty zdobywane przez zawodników na mecie w zależności od zajętego miejsca. Nowością było również to, że każdy etap odbywał się na zmienionej trasie o różnym stopniu trudności. To, co niezmienne od początku to miła atmosfera, dobre towarzystwo i świetna aktywna zabawa na łonie natury.

      Zastanawiałem się jak podejść do tych startów. W zeszłym roku miałem dylemat, który wybrać dystans. Z jednej strony wiedziałem, że na 5 kilometrów będzie zdecydowanie mniejsza konkurencja i dużo łatwiej byłoby powalczyć o czołowe miejsca. Z drugiej strony bieganie dystansu 10 kilometrów bardzo by mi pomogło w przygotowaniach do półmaratonu w Wiązownej, na którym to w lutym miałem plany zmierzyć się ze swoją życiówką. Decyzję podjąłem w zasadzie w ostatniej chwili, ale ostatecznie zwyciężył pragmatyzm i wybrałem 10 kilometrów. Skończyło się to w sumie i tak powyżej oczekiwań, bo 4 miejscem w kategorii wiekowej. W tym roku stanąłem przed podobnym dylematem, choć tym razem mojej decyzji nie determinowały już aż tak bardzo wiosenne plany startowe. Uznałem więc, że zaryzkuję i tym razem wybiorę krótszy dystans.

      Mimo, że pierwszy etap odbył się jeszcze w listopadzie to na biegaczy od razu czekały zimowe warunki: niska temperatura i przede wszystkim wysoki śnieg. Było więc wiadomo od samego początku że nie będzie łatwo, zwłaszcza, że szczyt formy, na który pracowałem cały rok też jakby już minął. Nie wiedząc więc do końca na co aktualnie mnie stać, a przede wszystkim nie znajac trasy i poziomu jej trudności biegłem ze sporym zapasem. Ostatecznie do mety dotarłem na czwartym miejscu w klasyfikacji ogólnej i tym samym w kategorii wiekowej. Muszę jednak uczciwie przyznać, że nawet gdybym dał z siebie wszystko to niewiele by to zmieniło, bo rywale byli poza zasięgiem i moimi możliwościami.

      Na drugi etap przyszło nam czekać dwa tygodnie. W połowie grudnia warunki były chyba jeszcze trudniejsze. Bardziej wymagająca miała być też tym razem trasa. Dość długo biegłem na piątym miejscu. Niestety tuż przed końcem pierwszej pętli biegnący tuż przede mna koledzy pomylili trasę, a ja trochę zdezorientowany pobiegłem za nimi. Mogliśmy kontynuować bieg, ale oznaczałoby to, że skróciliśmy sobie dystans. Wróciliśmy się więc uczciwie i kosztowało nas to dodatkowe pół kilometra oraz conajmniej 3 stracone minuty. W takich okolicznościach drugą petlę pobiegłem już bez większej motywacji. Na metę dotarłem na miejscu 8 w klasyfikacji ogólnej i 4 w klasyfikacji wiekowej. W tym momencie mogło wydawać się i takie miałem poczucie, że zaliczona wpadka przekreśliła szanse na dobre miejsce w całym cyklu. No, ale cóż.. za gapiostwo się płaci.

      Paradoksalnie najlepsze warunki do biegania pojawiła się na trzecim etapie w środku stycznia. Pogoda początku roku zdecydowanie płata figla i choć w kalendarzu mamy w zasadzie środek zimy to aura istnie wiosenna. Szczerze powiedziawszy nie przypominam sobie drugiego tak ciepłego stycznia, a gdy do tego dodamy piękne słońce to atmosfera do biegania stawała sie jeszcze przyjemniejsza. Zastanawiałem się na co mnie będzie stać na trzecim etapie. W przerwie świąteczno-sylwestrowej dopadł mnie jakiś wirus i choć wydawało się, że do pełni zdrowia wrociłem już następnego dnia to jednak miałem wrażenie, że skutki tej infekcji są bardziej długotrwałe i mimo, że minęły już dwa tygodnie to nadal czułem się trochę osłabiony. Postanowiłem więc tym razem pobiec dość spokojnie bez większej determinacji. Mimo faktu, że pogoda była idealna i nie bieglem na 100% to jednak trasa stwarzała mi sporo trudności i nie było lekko i przyjemnie. Ostatecznie na metę dobiegłem 6 w klasyfikacji ogólnej i 3 w wiekowej. Osiągniety wynik jest lepszy niż ten na pierwszym etapie o pół minuty, ale gdy weźmiemy pod uwagę, że wówczas biegliśmy w wysokim śniegu to jednak trochę zmienia to perspektywę.

      Wydawało się, że być może wiosennej aurze odbędzie sie również 4 etap. Niestety najpierw przyszło nagłe ochłodzenie, a w noc poprzedzającą bieg spadło kilka centymetrów śniegu, co zdecydowanie utrudniło rywalizację. W niektórych przypadkach nie udało się uniknąć nawet upadków. Ja dodatkowo startowałem mocno osłabiony po przeziębionych zatokach. Cel, jaki przed sobą postawiłem to po prostu ukończyć, zwłaszcza, że 4 ukończony etap gwarantował mi zaliczenie całego cyklu i zapewnienie sobie w zasadzie 4 miejsca w swojej kategorii wiekowej na dystansie 5km. O ile jeszcze pierwsza pętla była dość szybka to jednak na drugiej deficyt sił dał już o sobie znać. Brak presji sprawił, że nie miałem dużej motywacji, by przyspieszać. Mimo to niższa niż we wcześniejszych etapach frekwencja sprawiła, że do mety dobiegłem na dobrych pozycjach 2 w swojej kategorii i 7 w open. Najważniejszą informacją okazał się jednak fakt, że jeden z zawodników, który w pierwszych etapach zajmował czołowe miejsca w naszej kategorii i w zasadzie był poza moim zasięgiem nie pojawił sie na starcie już drugi raz, a co za tym idzie nie miał możliwości ukończenia w sumie wymaganych 4 etapów. W klasyfikacji zawodów przesunie się za mnie, a ja w zasadzie już tego dnia mogłem cieszyć się z conajmniej 3 miejsca w kategorii na koniec cyklu, nawet jeśli nie pojawiłbym się na ostatnim etapie.

      O odpuszczeniu ostatniego etapu oczywiście nie mogło być mowy i stawiłem się na starcie. Po cichu liczyłem, że może finał odbędzie się już w wiosennej aurze. Niestety na prawdziwą wiosnę przyjdzie nam jeszcze chwilkę poczekać. To, co przyniosła nam pogoda tym razem to dość pochmurny i zimny dzień, a uczucie chłodu było potęgowane jeszcze bardziej przez ostry przeszywający wiatr. Specjalnych planów na swój bieg nie miałem. Tak jak wspomniałem, w zasadzie wiedziałem już że będę trzeci w swojej kategorii wiekowej i cokolwiek by się nie wydarzyło, to już nic tego by nie zmieniło. Na wyobraźnię biegaczy działał trochę zapowiadany bardzo długi podobno blisko 800-metrowy podbieg, który biorąc pod uwagę dwie pętle należało pokonać dwa razy  Postanowiłem więc pobiec dość asekuracyjnie. W zasadzie wiekszość dystansu pokonałem wraz z kolegą Irkiem, który akurat realizujac swój plan treningowy na maraton też nie biegł na 100 %.  Na podbiegach było widać wyraźnie kto jest aktualnie w lepszej formie, bo tam ewidentnie traciłem. Odrabiałem za to trochę na zbiegach. Ostatecznie na metę przybiegliśmy razem z całkiem dobrym czasem 24:17. Mimo tego długiego podbiegu, który ostatecznie nie okazał się aż taki straszny jedynie na trzecim etapie udało mi się pobiec kilkanaście sekund szybciej. Dało mi to tym razem miejsce 3 w kategorii i 4 w klasyfikacji ogólnej i tak jak wspominałem wcześniej, trzecie miejsce w kategorii w całym cyklu.  Było to niewtapliwie miłe zwieńczenie kilkumiesięcznych zmagań, zwłaszcza ze po drodze pojawiło się trochę kłopotów zdrowotnych. Cieszy oczywiście przede wszystkim miejsce, bo forma w porównaniu do zeszłego roku jest zdecydowanie słabsza, no ale wynika to głównie z mojego wyboru. Po prostu ten sezon to nie będzie sezon życiówek.

2022.11.26 Siedlce 5km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI REWOLUCJA (Etap I) – 24:30

2022.12.10 Siedlce 5km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI REWOLUCJA (Etap II) – 28:15

2023.01.14 Siedlce 5km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI REWOLUCJA (Etap III) – 24:03

2023.02.04 Siedlce 5km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI REWOLUCJA (Etap IV) – 25:46

2023.02.04 Siedlce 5km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI  REWOLUCJA (Etap V Finał) – 24:17

Zdjęcia: Janusz Mazurek / Dariusz Sikorski / SportSiedlce.pl