Ostatni miesiąc był chyba moim najaktywniejszym miesiącem tego roku. Z drugiej strony był to miesiąc, w którym trochę zaniedbałem bieganie. Po udanym starcie w sztafecie maratońskiej Ekiden, do której przygotowywałem się dość mocno i systematycznie dałem sobie trochę odpocząć od biegania i skupiłem się bardziej na innych dyscyplinach pokonując setki kilometrów rowerem i przygotowując się do wyjazdu na turniej piłkarski Nielsen Eurocup w Belgradzie. Przyszła jednak pora, gdy zatęskniłem za biegami, a pierwszą okazją do kolejnych emocji biegowych był Bieg Marszałka w Sulejówku. To już mój trzeci start w tej imprezie. Za każdym razem z przyjemnością tu wracam. Historyczne akcenty, miła atmosfera i zawsze piękna pogoda sprawiają, że od trzech lat w połowie czerwca rezerwuję sobie termin właśnie na to wydarzenie. W tym roku dodatkowym argumentem okazał się fakt, że zostałem laureatem konkursu fotograficznego Zdjęcie z Marszałkiem. Fotografia, którą wykonałem w zeszłym roku w Sulejówku znalazła się wśród nagrodzonych, a nagrodą był opłacony start w tym biegu. Żal było więc nie skorzystać.
Tradycyjnie Bieg zaczął się krótkimi uroczystościami i startem honorowym pod pomnikiem Marszałka. Potem zawodnicy skierowali się na główny, start skąd już rozpoczęła się prawdziwa rywalizacja. Tym razem nie liczyłem na znakomity wynik sportowy. Ciągle czuję się trochę poobijany i obolały po turnieju piłkarskim, gdzie było dużo walki i nikt nie odstawiał nogi. Brakuje mi też świeżości po ciężkim aktywnym miesiącu. To wszystko sprawiło, że do tego biegu podszedłem zupełnie na luzie, a jedynym celem jaki przed sobą postawiłem była poprawa swojego wyniku z zeszłego roku, który zresztą nie był zbyt bardzo wyśrubowany i wynosił 54:13. Plany próbowała pokrzyżować mi pogoda. Morderczy upał i słońce, które grzało niemiłosiernie od samego rana zwiastowały trudną rywalizację. W tych wyjątkowo ciężkich warunkach pomocni okazali się kibice-mieszkańcy Sulejówka, którzy ze swoich ogródków polewali zawodników wodą, co przynosiło ulgę przynajmniej na chwilę. Biegłem tak, jak założyłem czyli spokojnie. Osobiście nie odczuwałem więc, aż tak mocno trudów tego biegu, choć też nie było łatwo. Co jakiś czas mijałem jednak zawodników, dla których warunki okazały się dzisiaj zbyt trudne. Starałem się kontrolować czas by spokojnie dotrzeć do mety z założonym wynikiem. Gdy, do mety zostało kilkaset metrów postanowiłem przyspieszyć. Ostatnie sto metrów to pasjonująca walka z jednym z zawodników, z której wychodzę zwycięsko i mijam linię mety dosłownie o włos przed nim. Jeszcze tylko szybkie spojrzenie na zegarek i czas, z którego biorąc pod uwagę obecną dyspozycją i warunki atmosferyczne jestem jak najbardziej zadowolony.
2015.06.13 Sulejówek (POL) 10km: VIII BIEG MARSZAŁKA – 51:18
Więcej zdjęć: