Podobnie jak rok temu, tak i w tym razem sezon startowy kończę świętując rocznicę odzyskania niepodległości. W tym roku jednak wielotysięczny warszawski Bieg Niepodległości zamieniłem na mały kameralny bieg w podsiedleckim Skórcu. Poza uczczeniem rocznicy tego ważnego dla naszego kraju wydarzenia była to też okazja do spotkania wielu znajomych i miłego spędzenia czasu.
Choć tym razem to dystans tylko pięciu kilometrów to jednak warunki dość trudne. Pogoda o tej porze roku nie zawsze sprzyja bieganiu. Tym razem jednak to nie niska temperatura była największym problemem, a silny wiatr, który od wczoraj szaleje na Mazowszu. Dużym wyzwaniem było samo dotarcie na start. Na bieg wybrałem się bowiem rowerem. Silne porywy prosto w twarz przez większość drogi skutecznie paraliżowały normalną komfortową jazdę, a pokonanie dwudziestojednokilometrowej trasy w takich warunkach kosztowało mnie wiele sił i było dość trudne. Otuchy dodawała myśl, że przecież z powrotem powinno być już miło i przyjemnie. Trasa biegu także nie należała do najłatwiejszych. Wąskie, grząskie pod wpływem padającego w nocy deszczu polne ścieżki na większości dystansu zapowiadały wiele problemów.
Start poprzedziło złożenie wieńca pod Pomnikiem Niepodległości oraz odśpiewanie hymnu. Po tej podniosłej chwili w końcu wystartowaliśmy. Zacząłem dość spokojnie, nie wiedząc do końca czego się spodziewać i biegło się bardzo komfortowo. Lasek skutecznie chronił przed wiatrem. Pierwszy kilometr, potem drugi minęły dość szybko, choć trzeba było uważać, by nie potknąć się i nie upaść na grząskiej nierównej trasie. Problemy pojawiły się na trzecim kilometrze. Tutaj na biegaczy czekał długi prosty podbieg. Dodatkowo wiatr, którego silne podmuchy nie ustawały nawet na chwilę teraz wiał prosto w twarz. Z niecierpliwością czekałem na moment, gdy osiągnę koniec tej prostej, gdzie będzie na mnie czekał nawrót, a potem wiatr, który niemiłosiernie wiał w twarz będzie wiał już w plecy. Gdy się to stało poczułem dużą ulgę. Przez następne metry nogi niosły mnie same, można było trochę odpocząć. W głowie dominowała myśl “chwilo trwaj wiecznie”. Niestety po kilkuset metrach pojawił się zakręt i wiatr który przez kilka minut był sprzymierzeńcem znowu zaczął przeszkadzać.
Mimo wszystko udało się utrzymywać szybsze, niż na początku biegu tempo. Dopiero na ostatnich kilkuset metrach na kolejnym podbiegu trochę zabrakło już tchu i tempo spadło. Jeszcze tylko finisz i meta. Przekraczam ją w pełni zadowolony. Potem już tylko miłe rozmowy, wymiana wrażeń z trasy, gorący bigos i powrót do domu. Tym razem wiatr będzie mi już sprzyjał. Ze Skórca zabieram świetne wrażenia i wspomnienia. Zostawiam podziękowania dla wszystkich, którzy włożyli dużo serca i wysiłku w organizację tego fajnego biegowego wydarzenia, rywalizację i miło spędzony czas.
2015.11.08 Skórzec 5km: I BIEG NIEPODLEGŁOŚCI – 22:58
Więcej zdjęć: