Już niemalże tradycją stało się, że w ostatnią niedzielę czerwca wsiadam do pociągu, zabieram ze sobą rower i udaję się na Podlasie, gdzie oddaję się aktywności sportowej wśród pięknych nadburzańskich krajobrazów. To już trzeci raz, gdy start w Biegu Podlaska Dycha w Platerowie łączę z krajoznawczą wycieczką rowerową. W dwóch poprzednich wyprawach zanim pobiegłem w biegu miałem okazję zwiedzić Siemiatycze, Sarnaki, perłę Podlasia – Drohiczyn oraz zobaczyć najważniejsze miejsce kultu religijnego dla wyznawców prawosławia w Polsce – Górę Grabarkę. Tym razem za cel swojej podróży obrałem słynny na całym świecie ze wspanialej stadniny Janów Podlaski. Odbywająca się w Janowie słynna aukcja Pride of Poland co roku przyciąga hodowców i wystawców z kraju i z zagranicy. W Janowie kilkukrotnie gościł między innymi słynący z zamiłowania do hippiki legendarny perkusista Rolling Stones – Charlie Watts. Wśród miejsc, które warto zobaczyć w tej miejscowości należy wymienić także pałac barokowy biskupów łuckich z 1770 r., ślady obwarowań bastionowych, czy też grotę związaną z postacią biskupa, poety i historyka Adama Naruszewicza. We wzniesionej w 1796 r. grocie biskup lubił u schyłku życia spędzać czas na medytacjach. Tradycja podlaska głosi, że to właśnie tutaj pisał tezy Konstytucji 3 Maja.
Od kilku dni nerwowo śledziłem prognozy pogody, które niestety nie napawały optymizmem. Zapowiadany deszcz mógł pokrzyżować mi plany. Im jednak bliżej biegu tym pojawiały się coraz bardziej pozytywne wieści. Druga rzecz to dystans. Czeka mnie blisko stukilometrowa wycieczka. Mam już na koncie takie wyprawy jednak zawsze jest ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Zdążę wrócić przed biegiem? Nie zabraknie sił? Mocno eksploatowany ostatnio rower wytrzyma? W głowie ciągle wiele pytań, na które w tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć. Nie chcę się jednak wycofać. Nawet o tym nie myślę. Do Platerowa docieram punktualnie o 7, bieg jest o 13. Nie tracąc wiec czasu, bez zbędnej zwłoki ruszam w drogę. Aura na razie sprzyja. Słońce jeszcze nie wzeszło, deszczu też nie widać. Po dwóch godzinach docieram do Janowa. Według planu jestem troszkę przed czasem. Zwiedzam miasteczko. Potem kieruję się do głównego punktu swojej wyprawy czyli do słynnej Stadniny. Nie mogąc oprzeć się widokom, które tu spotykam zatrzymuję się dłużej. Stąd już naprawdę niedaleko na skraj naszej ojczyzny i granicy na Bugu z Białorusią. Chciałem zobaczyć to miejsce i nie mogłem sobie darować by tam nie pojechać. Wracając jeszcze raz odwiedzam stadninę. Strasznie tam pięknie. Jestem pod wrażeniem samego miejsca i hodowanych tam koni. Niektórzy mówią, że konie to ósmy cud świata. Hmmm, coś w tym jest… Żal wyjeżdżać i chciałoby się tam zostać dłużej. Zrobiło się już jednak naprawdę późno. Ruszam więc w drogę powrotną.
Powrót miał być w spokojnym tempie. Czasu do biegu zostało jednak już naprawdę niewiele. Trzeba więc mocniej nacisnąć na pedały. Słońce niestety już bardzo wysoko. Chmury, które jeszcze rano wisiały nad podlaskim niebem zupełnie zniknęły. Nie ułatwia to jazdy. W końcu jednak docieram z powrotem do Platerowa. Teraz już mogę myśleć tylko i wyłącznie o Biegu. Mam niespełna godzinę na regenerację. Mało. Liczyłem na więcej. Zbyt wiele czasu spędziłem w Janowie, ale cóż. Robi się coraz bardziej gorąco, słońce grzeje już niemiłosiernie, a za chwilę start. Plan na ten bieg to dobra zabawa i spokojny rekreacyjny bieg. Zaczynam powoli, tak mi się przynajmniej wydawało. Tempo jednak nie było wcale takie wolne. Pierwszy kilometr 5:10, na kolejnych kilometrach chyba podobnie. Po czwartym kilometrze pojawia się kryzys. Duży wysiłek na rowerze połączony z upalną pogodą daje o sobie znać. Zwalniam na chwilę czując że może się to skończyć zejściem z trasy i nieukończeniem. Na szczęście nie trwa to długo i odzyskuję dobre samopoczucie. Cały czas jednak mam wrażenie, że biegnę ostrożnie i zachowawczo. Zresztą tak właśnie miało być. Mijają kilometry, nie kontroluję dystansu. Gdy za zakrętem wyłania się meta dociera do mnie, że zostało już tylko kilkaset metrów. Zerkam na zegarek. Dochodzi już właśnie pięćdziesiąta minuta . Złamać jej już się nie uda, ale walczę o jak najlepszy rezultat na ostatnich metrach odpierając jeszcze atak jednego z zawodników. Czas dużo powyżej oczekiwań. Naprawdę nie spodziewałem się, że stać mnie na taki wynik w takich warunkach i po przejechaniu takiego dystansu na rowerze. W końcu można przysiąść na chwilę by odpocząć i powiedzieć sobie “dobra robota”.
Podsumowując to był naprawdę udany dzień. Za każdym razem z wielką przyjemnością wracam w te strony. Malownicze krajobrazy, piękne ciekawe miejsca i fajna impreza biegowa na deser – to argumenty, które sprawiają, że co roku rezerwuję sobie ten dzień na tego typu aktywności. Nie sposób też nie wspomnieć o samym biegu. W tym roku, jak to już bywało wcześniej ambasadorem Biegu w Platerowie była nasza utytułowana olimpijka i mistrzyni Europy Lidia Chojecka. Na starcie także inni olimpijczycy: Łukasz Parszczyński, który reprezentował nasz kraj w Londynie w biegu na 3000m z przeszkodami, oraz Tomasz Szymkowiak – specjalista w tej samej konkurencji, który wystąpił w Pekinie. Nie tylko obsada jest tu na najwyższym poziomie. Ta impreza to wspaniała rodzinna atmosfera, dobra organizacja, wiele znajomych twarzy, gorący doping. To wszystko sprawia, że dla mnie ten bieg jest wyjątkowy i niepowtarzalny i za każdym razem biegam tutaj z nieukrywaną przyjemnością. Kończąc nie sposób nie podziękować organizatorom Michałowi i rozbieganym dziewczynom z Dziewczyny z Platerowa Biegają za gościnność i miło spędzony czas. Do zobaczenia…
2015.06.28 Platerów (POL) 10km: VI PODLASKA DYCHA – BIEGIEM PRZEZ PLATERÓW – 50:23
Więcej zdjęć (Janów Podlaski):
Więcej zdjęć (Bieg):
Chyba każdy z nas ma takie biegi do których wraca z uśmiechem i radością. Widoki śliczne
to prawda 🙂
W sumie fajny pomysł, żeby wsiąść w pociąg i pojeździć w zupełne innym otoczeniu 🙂 Dzięki! Bo już zaczęło mi się nudzić 🙁
No właśnie miałem to samo:) (Choć w moim przypadku bardziej zaczęlo się od potrzeby zagospodarowania sobie tam czasu) A niewątpliwie jest gdzie tam jezdzić i jest naprawdę pięknie.