Po kilku miesiącach zmagań w cyklu Biegów Górskich Bogdana Bali w podsiedleckim rezerwacie Gołobórz przyszła pora na finał i ostateczne rozstrzygnięcia. To już piąte i niestety ostatnie nasze biegowe spotkanie w tejże edycji. Choć w kalendarzu połowa lutego, pogoda już raczej wiosenna i warunki do biegania doskonałe. Specjalnych oczekiwań co do wyniku tym razem w zasadzie nie miałem. Do zaliczenia całego cyklu potrzebne było ukończenie 4 z 5 etapów. Biorąc pod uwagę fakt, że uczestniczyłem we wszystkich dotychczasowych biegach tym razem mogłem sobie pozwolić na odrobinę luzu. Jedyne na czym mi trochę zależało to poprawa wyniku z 3 etapu, gdzie warunki raczej nie sprzyjały szybkiemu bieganiu, a i szczęścia trochę brakowało (pomylenie trasy, rozwiązana sznurówka). Skończyło się wówczas słabym wynikiem 52:32. Pomyślałem, że fajnie by było gdyby udało się z tego urwać ze dwie minuty do wyniku całego cyklu (4 najlepsze etapy z 5) i wydawało się to dość realne.
Gdy wystartowaliśmy zacząłem spokojnie. Po kilkunastu minutach przyspieszyłem, udało się wyprzedzić trzech zawodników i zostawić ich z tyłu. Reszta jednak była już daleko z przodu. Kilku z nich ciągle było w zasięgu mojego wzroku, za plecami już nikogo. W ten sposób minęła pierwsza pięciokilometrowa pętla. Powoli zaczynałem myśleć, by przyspieszyć i zbliżyć się do nich. Okazało się jednak, że nie będzie to już wcale takie łatwe. Przez pewien czas dystans utrzymywał się, potem zacząłem tracić. W końcu zostałem sam. Wówczas to najwyraźniej pojawiło się pewne rozluźnienie, bo w pewnym momencie za swoimi plecami gdzieś w oddali dostrzegłem przenikające między drzewami sylwetki kolejnych zawodników , którzy odrobili do mnie dystans. Zmobilizowało mnie to i przyspieszyłem, choć biegło się naprawdę ciężko. Te same podbiegi pokonywane w każdym z dotychczasowych etapów dziś wydawały się wyjątkowo długie i strome. Gdy pokonałem ostatni z nich, a za plecami nie było nikogo wiedziałem już że raczej utrzymam swoje miejsce. Zostawiłem sobie jeszcze trochę sił na mocny finisz i w końcu upragniona meta. Tym razem miejsce 21. Mogło być lepiej choć biorąc pod uwagę, że to finałowy i dość mocno obsadzony etap miejsce to należy uznać za dobre. Czas to 48:45, czyli dużo lepiej niż się spodziewałem i oczekiwałem. Tylko w drugim etapie udało mi się pobiec 20 sekund szybciej. Zamykając już wątek tejże imprezy chciałem podziękować Pani Bogdanowi (i innym, którzy go w tym wspierali) za organizację i świetną imprezę, kolegom zawodnikom za wspólną rywalizacją sportową i zabawę, a także Darkowi Sikorskiemu za jak zawsze świetne zdjęcia, którymi uwieczniał nasze zmagania. Do zobaczenia na jesieni w kolejnej edycjach, a z niektórymi na pewno dużo wcześniej przy okazji wielu innych imprez biegowych.
2016.02.13 Siedlce 10km: BIEGI GÓRSKIE BOGDANA BALI 2015/16 – ETAP V – 48:45
Więcej zdjęć: