Wracając na chwilę do początków chciałem nawiązać do tego, o czym już kiedyś wspominałem w pierwszych słowach tego bloga, mianowicie, że osobą, która zaraziła mnie bieganiem jest mój kolega Daniel. To rozmowy z nim i słuchanie jego opowieści parę lat temu wzbudziły moją ciekawość i tknęły we mnie myśl, że może by spróbować samemu. Czasy i dystanse, które uzyskiwał budziły mój podziw i szacunek. Wydawały mi się czymś nieosiągalnym. Z czasem, gdy złapałem już bakcyla na dobre powoli zacząłem się zbliżać do jego wyników. W końcu nadszedł moment, gdy zaczęliśmy rywalizować prawie jak równy z równym motywując siebie zresztą nawzajem. Choć trzeba przyznać, że Daniel zawsze był ten jeden kroczek z przodu. Gdy tylko poprawiłem swój rekord Daniel uciekał mi o kolejne sekundy. Nasza nieformalna rywalizacja ograniczała się też tylko do dystansu 10km. Na dłuższych dystansach długo nawet nie śmiałem “podnieść rękawicy”. W końcu przyszedł jednak dzień, gdy okazałem się być lepszy od mistrza. W swoim debiutanckim oficjalnym półmaratonie w Biegu Siedleckiego Jacka we wrześniu ubiegłego roku udało mi się uzyskać czas lepszy, niż najlepszy wynik Daniela na tym dystansie. Nie cieszyłem się jednak zbyt długo tym faktem. Już kilka tygodni później Daniel odzyskał rekord poprawiając mój wynik o półtorej minuty. Kolejna odsłona naszej nieformalnej rywalizacji to maj tego roku i Bieg Flagi na 10km, gdy w końcu udało mi się uzyskać czas 8 sekund lepszy od jego życiowki na tym najbardziej popularnym dystansie. Wynik ten w ostatnich tygodniach poprawiłem jeszcze dwukrotnie na treningach i na chwilę obecną jest to jedyny dystans, na którym jestem lepszy. Póki co jest więc 2:1 dla Daniela. W nadchodzących dniach, tygodniach postaram się jednak przechylić szalę na swoją korzyść w półmaratonie albo/i maratonie i odebrać mu ten prymat . Najbliższa okazja pojawi się już w najbliższą niedzielę, gdy pobiegnę w Półmaratonie Praskim BMW. Bez względu na to czy mi się uda czy nie Daniel i tak będzie dla mnie mistrzem, od którego wszystko się zaczęło i od którego wiele się nauczyłem. Wiem też, że łatwo skóry nie sprzeda i postara się wyszarpać kolejne rekordy na każdym z dystansów tak szybko jak będzie mógł. Ja jednak też nie odpuszczę:)