Niewątpliwie kategorią biegów, które stanowią dla mnie szczególne znaczenie są biegi historyczne. Bardzo interesuję się zwłaszcza tą współczesną historią i uważam, że w pełni bezpieczną i dobrą przyszłość możemy budować jedynie tylko wtedy, gdy znamy przeszłość. Dlatego też bardzo chętnie uczestniczę w tego typu wydarzeniach, które łączą w sobie rywalizację sportową z lekcją naszej historii, niezależnie od tego czy są to wielotysięczne biegi takie jak chociażby Bieg na Szczyt Monte Cassino, albo kultowy już Bieg Powstania Warszawskiego, czy też te małe kameralne lokalne zawody.
W tym roku postanowiłem ponownie wystartować w Biegu Pamięci w 79 rocznicę Akcji Burza organizowanym przez przyjaciół z Grupy Biegaczy Skórzec Biega oraz Gminę Kotuń. Rok temu miałem przyjemność zadebiutować w tym wydarzeniu i muszę przyznać, że zakończył się on dla mnie ogromnie miłą niespodzianką. Byłem wówczas w dość wysokiej formie, a stawka patrząc na listę startową nie wydawała się, aż tak mocna, nie mniej na spektakularne sukcesy nie liczyłem. Założyłem sobie wówczas, że chciałbym być na mecie w piątce w swojej kategorii wiekowej licząc, że przy odrobinie szcześcia może jakoś uda się powalczyć nawet o najniższe miejsce na podium. Ostatecznie tak to się wszystko poukładało, że po zaciętej walce do ostatnich metrów udało się nawet swoją kategorię wygrać, bo jedyny czterdziestolatek, który był ode mnie szybszy był najlepszy w całym biegu i przypadła mu nagroda za pierwsze miejsce Open. Generalnie takie rozstrzygnięcie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i równie dużą radością. Tym razem takich nadziei nie miałem, bo mieć nie mogłem. Nie jestem w tak wysokiej formie jak rok temu, a też patrząc na listę startową, na której tym razem znalazło się wielu utytułowanych siedleckich biegaczy trudno było liczyć na powtórkę. Postanowiłem więc przede wszystkim dobrze sie bawić i miło spędzić czas, nie stawiając sobie jakichś sprecyzowanych celów .
Startując z drugiego szeregu od razu miałem przed sobą kilkunastu biegaczy, z których ukształtowała sie czołówka całej rywalizacji i przynajmniej w moim wypadku za wielu przetasowań już później nie było. Wyprzedziłem parę osób na trasie, parę osób wyprzedziło mnie, ale generalnie nic spektakularnego się tam nie wydarzyło. Jedyne o czym warto wspomnieć to fakt, że na jednym zakrętów pobiegłem za osobą, która pomyliła trasę i skręciła nie w tą stronę co trzeba. Kosztowało nas to obu na szczęście tylko kilka sekund, no i może utratę na chwilę rytmu biegu, ale nie miało to większego wpływu na dalszy przebieg rywalizacji. Generalnie biegło mi się dość ciężko, ale na tej leśnej mocno piaszczystej trasie, z którą miałem się już okazję zapoznać rok temu nie było to dla mnie absolutnie żadnym zaskoczeniem. Wydawało się, że w przeciwieństwie do poprzedniego roku gdzie termometry wskazywały nawet 35 stopni tym razem będzie sprzyjać pogoda. Natomiast mimo stosunkowo pochmurnego i chłodnego poranka w czasie zawodów pojawiło się już słońce, które na pewno biegaczom także nie pomagało. Podobnie jak rok temu na samym końcu dwu- i półkilometrowej pętli na biegaczy czekało prawdziwe wyzwanie: kilkusetmetrowy odcinek po głębokim i suchym niczym pustynia piachu, którego punktem kulminacyjnym był stromy i wysoki, pewnie conajmniej ośmiometrowy podbieg, po którym odechciewało się już dalszej rywalizacji. Nie bez przyczyny to miejsce nosi nazwę Diabelec, bo było to iście diabelsko trudne wyzwanie. Niewiele dalej, pewnie jakieś 200, a może 300 metrów usytułowana była już meta obu pętli. Czas mojego pierwszego okrążenia to 12 minut i 10 sekund. Patrząc na wynik z zeszłego roku to jakieś kilkanaście sekund wolniej, ale w sumie chyba nawet lepiej niż się spodziewałem, zwłaszcza, biorąc pod uwagę okoliczności i fakt, że nie biegłem z pełną determinacją. Drugą pętlę pobiegłem w czasie 13:17. Rok temu było to dokładnie 13 minut, więc podobna kilkunastosekundowa strata jak na pierwszej pętli.
Po dotarciu do mety nawet za bardzo nie zastanawiałem się co mi ten wynik da, bo wiedziałem przecież, że miałem przed sobą wielu znakomitych zawodników i przynajmniej część z nich jest w mojej kategorii wiekowej. Gdy jednak dostałem smsa z wynikami okazało się. że byłem piąty w swojej kategorii (osiemnasty na siedemdziesięciu pięciu zawodników w ogóle), czyli wcale nie było tak źle. Oczywiście zaraz pojawiły się kalkulacje w głowie co by było, gdybym pobiegł na 100 procent? Co by było gdybym wykazał większą determinację czy też uwagę i nie pomylił trasy? Wszelkie spekulacje ucięło rzucenie okiem na pełne wyniki. Okazało się bowiem, że o ile do czwartego miejsca strata faktycznie nie była zbyt duża i można było powalczyć, o tyle od trzeciego miejsca dzieliła mnie trzyminutowa przepaść i wynik, który był dla mnie nieosiągalny nawet w najwyższej formie. Nie muszę więc żałować czegokolwiek, bo dziś tak jak to się zresztą wydawało już na starcie rywale byli dla mnie po prostu zdecydowanie za mocni.
Na sam koniec nie sposób nie wspomnieć choć kilka słów o tym czymże była Akcja Burza. Wydaje mi się, że niewiele osób o niej słyszało. Choć sam jak wspomniałem interesuję się trochę historią to jednak moja wiedza na ten temat jeszcze rok temu była bardzo ograniczona. Mówiąc w skrócie było to pewnego rodzaju zbrojne powstanie lub inaczej… plan wzmożonej dywersji przeciwko okupantowi niemieckiemu. Wobec klęski hitlerowskich Niemiec na froncie wschodnim i zbliżaniu się Armii Czerwonej do dawnych granic Polski gen. Tadeusz Komorowski “Bór” 20 listopada 1943 roku wydał rozkaz o rozpoczęciu na terenie kraju planu “Burza”. Żołnierze Armii Krajowej zgrupowani na terenie Kotunia przygotowywali się już do tej akcji dużo wcześniej, ale to właśnie w III dekadzie lipca 1944 dowódca placówki Kotuń ppor. Ludwik Szajda wydał rozkaz mobilizacji i koncentracji, która miała miejsce 24 lipca na pograniczu lasów Kotuń-Chlewiska-Pieróg. W 2004 roku w tym miejscu postawiono upamiętniający to wydarzenie obelisk, a od trzech lat oprócz oficjalnych uroczystości zaczęto organizować i włączono do obchodów rocznicy także bieg pamięci.
Cieszę się, że miałem przyjemność wystartować w tych zawodach ponownie, bo był to niewąpliwie miło spędzony czas. Była to okazja do tego by spotkać wielu znajomych, porozmawiać, a przy tym przeżyć lekcję historii. Podczas uroczytości, które odbyły się zaraz po biegu przy obelisku złożono kwiaty i przybliżono rys historyczny działań podejmowanych w ramach Akcji Burza na terenie Siedlec. Choć jestem związany z Siedlcami od urodzenia to muszę uczciwie przyznać, że o wielu faktach kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, bo tak naprawdę nikt nigdy mi o nich nie powiedział i nikt nie uczył. Doceniam więc fakt, że dzięki temu wydarzeniu miałem okazję o nich w końcu usłyszeć. W tym miejscu podziękowania dla organizatorów, którzy przy okazji zawodów sportowych pielęgnują także pamięć o ważnych momentach naszej historii. Mam wrażenie, że impreza z roku na rok się rozwija zarówno pod względem organizacyjnym (w tym roku poza biegiem, głównym biegami dziecięcymi, marszem Nordic Walking można było rywalizować także na równie trudnej trasie rowerowej), ale także sportowym i trzymam kciuki, aby ten stan rzeczy utrzymywał się jak najdłużej.
2023.07.23 Kotuń 5km (cross): IV BIEG PAMIĘCI W 79 ROCZNICĘ AKCJI BURZA – 25:27
Zdjęcia: Nomad Foto Studio / Zabłąkany Aparat / A. Biernacka / własne