Za niepodległość

      W wyniku zaborów państwo polskie na lata zostało wymazane z mapy Europy. Pomimo licznych powstań, długo nie udawało się doprowadzić do odzyskania niepodległości. Dopiero światowy konflikt, w którym wzięły udział wszystkie mocarstwa zaborcze, stał się szansą na odrodzenie się nowej Rzeczpospolitej. Po czterech latach wojny 11 listopad 1918 roku przyniósł Europie pokój, a Polsce wyzwolenie z jarzma niewoli. W tych dniach w kraju zapanował nastrój głębokiego wzruszenia i entuzjazmu. Jędrzej Moraczewski opisał to słowami: “Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (…) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało. (…)”.

     W rocznicę tamtych dni, jak co roku, w Warszawie po raz 26 zorganizowany został Bieg Niepodległości. Jest to największa z imprez zaliczanych do tak zwanej Triady Biegowej obok Biegu Konstytucji i Biegu Powstania Warszawskiego. To także jeden z największych biegów ulicznych w Warszawie. Tym razem na starcie stanęło około 13 000 uczestników, którzy jak co roku ubrani w białe i czerwone koszulki, stworzyli wielką żywą biało-czerwoną flagę. Startuję w tym biegu po raz pierwszy.  Wielkich oczekiwań co do wyników nie miałem. Wszystko co najlepsze w tym roku już za mną. Udało się zrealizować wszystkie cele, które sobie założyłem. Duża ilość zawodników i tłok na trasie także raczej nie sprzyja dobrym rezultatom. Ponadto tuż przed biegiem dopadła mnie choroba, dwa dni w zasadzie przeleżałem w łóżku w całkowitej bezsilności. Jeszcze rano miałem wątpliwości czy powinienem w ogóle startować. Ostatecznie święto, charakter biegu sprawiły, że postanowiłem pobiec z patriotycznego obowiązku, aby po prostu ukończyć. Pogoda jak na tą porę roku wspaniała. O samym biegu tym razem będzie niewiele. Trudno opisywać swoje przeżycia, emocje, przypływy energii i kryzysy, gdy tak naprawdę samo stanie na starcie jest nie lada wyzwaniem i najchętniej chciałoby się po prostu poleżeć w łóżku. W tym biegu nie było dla mnie łatwych kilometrów. Każdy z nich był ciężką próbą. Siły dodawało tysiące kibiców gorąco dopingujących wszystkich biegaczy, patriotyczne pieśni i biało-czerwone morze biegaczy. W końcu upragniona meta i czas, który mimo tego, iż bardzo daleki od życiówki po prostu odzwierciedla moje dzisiejsze możliwości.

      Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że motywem tegorocznej edycji Biegu Niepodległości była sylwetka Rotmistrza Pileckiego. Organizatorzy postanowili przypomnieć jego życie i bohaterskie dokonania. To bowiem jedna z najbardziej heroicznych i zarazem tragicznych postaci w dziejach Polski. Walczył w wojnie polsko-bolszwickiej. Także w okupowanej Warszawie szybko zaangażował się w działania konspiracyjne. Sam dobrowolnie wchodząc w kocioł łapanki dostał się do Auschwitz, by zdobyć informacje na temat funkcjonowania obozu oraz zorganizować tam ruch oporu. Przez trzy lata pobytu stworzył siatkę konspiracyjną i przesyłał meldunki, w których szczegółowo opisywał zbrodnicze funkcjonowanie obozu. Uciekł, a po ucieczce przedstawił szczegółowy raport o zbrodniach ludobójstwa popełnianych w obozie, jak również nigdy niezrealizowany plan akcji zbrojnej mającej na celu uwolnienia więźniów. Na wolności swój pobyt podsumował tak: “wychodząc miałem kilka zębów mniej niż w momencie mojego tu przyjazdu i złamany mostek, zapłaciłem więc bardzo tanio za taki okres czasu pobytu w tym sanatorium”. Rotmistrz Pilecki walczył także w Powstaniu Warszawskim. Po opuszczeniu obozu jenieckiego, do którego trafił po upadku Powstania, przedostał się do Włoch do armii gen. Andersa. Przerzucony z powrotem do Polski zbierał informacje o działalności nowych władz i terrorze NKWD. W czerwcu 1946 roku otrzymał rozkaz od gen. Andersa natychmiastowego wyjazdu na zachód z powodu zagrożenia aresztowaniem. Nie zostawił jednak ojczyzny. Był to jedyny rozkaz w życiu, którego nie wykonał. Aresztowany  i poddany okrutnemu śledztwu rok później na mocy komunistycznego wyroku został zabity strzałem w tył głowy. Nazwisko Rotmistrza przez lata próbowano wymazać z historii. Pamięć o nim mimo wielu działań podejmowanych przez komunistów nie zaginęła, a wyznawane przez niego wartości nie zostały zapomniane. Wybitny historyk angielski Michael Foot w wydanej w 2003 roku książce Six faces of courage zaliczył  rtm. Pileckiego do 6 najodważniejszych ludzi walczących w ruchu oporu podczas II wojny światowej. Mimo usilnych starań historyków Instytutu Pamięci Narodowej do dziś nie udało się ustalić faktycznego miejsca jego pochówku. W ostatnim czasie pojawiła się nadzieja, że szczątki Rotmistrza Pileckiego zostaną odnalezione na powązkowskiej Łączce. Cześć i chwała bohaterom!

                                               Zdjęcie: Wikipedia

2014.11.11 Warszawa 10km: XXVI BIEG NIEPODLEGŁOŚCI – 57:30

Więcej zdjęć:

Oceń ten wpis

Ile gwiazdek przyznajesz?

Średnia ocena 0 / 5. Ilość głosów: 0

Brak głosów! Bądź pierwszym oceniającym.

2 komentarze do “Za niepodległość”

  1. Czytałem wiele blogów biegaczy po biegach niepodległości. Z żadnego jednak nie bił taki patriotyzm i taka świadomość tego za co się biegnie, jak u Ciebie. Fajnie, że ten bieg nie był dla Ciebie tylko kolejnymi kilometrami, które chce się przebiec, a także czymś większym. Jeszcze fajniej, że potrafiłeś to przelać na bloga.

    1. Miło czytać te słowa. Dziękuję
      Bardzo interesuję się historią zwłaszcza XX wieku i lubię podróże dlatego moimi ulubionymi biegami są te z historią w tle, najlepiej w jakimś ciekawym miejscu. Dlatego też póki co biegiem mojego życia był Bieg na Monte Cassino. Zapraszam do lektury Czerwone maki cz. I i Czerwone maki cz. II

Skomentuj gallileo79 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *